Katastrofy lotnicze (bezpieczeństwo)

Wydarzenia, spotkania, imprezy, szkolenia.

Moderator: PZL Belfegor

paw_waw

Post autor: paw_waw »

stop katastrofom lotniczym , prostestuję. I znowu ten model 737, czy to jakaś wyjątkowo wadliwa maszyna? Czy taka trudna w obsłudze? Uważam że producenci powinni jakoś uprościć procedury i obsługę samolotów (więcej zautomatyzować). Bo ze statystyk wynika ze ponad połowa przyczyn wypadków to błąd pilota. Ci piloci już nie ogarniają. uszkodzenia mechaniczne są"tylko" w 10-20% przyczyną wypadków.
Awatar użytkownika
tidit
Jet Captain
Jet Captain
Posty: 744
Rejestracja: czw 16 gru, 2004 17:05
Skąd jesteś: EPBC

Post autor: tidit »

to kolejny 737 bo najwięcej tych maszyn lata po świecie - największe prawdopodobieństwo, że właśnie na 737 znowu padnie. Co do automatyzowania to jestem przeciwny - więcej powinno pozostać "w rękach pilota" W końcu komputer to tylko maszyna, która również może zawieść i co wtedy?
paw_waw

Post autor: paw_waw »

skoro w ponad 50% błąd pilota jest przyczyną wypadku to trzeba tym "kilerom" zabrać stery, i dać automatom. I tak do tego kiedyś dojdzie. A pilota można by umieścić w samolocie, jako ostateczny obwód bezpieczeństwa a nie jako podstawa lotu.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 01:00 przez paw_waw, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
wegi
Jet 1st Officer
Jet 1st Officer
Posty: 338
Rejestracja: sob 23 lip, 2005 17:31
Skąd jesteś: EPBY

Post autor: wegi »

Tak?? Zastanów się. To często komputery są przyczyną katastrof, do tego stopnia, że piloci często im nie ufają (co czasami, owszem jest przyczyną katastrofy). KOMPUTER NIE MYŚLI a człowiek tak. I dobrego pilota, nie zastąpi, żaden komputer.
zapraszam ->http://www.vlatanie.blog.pl/ - aktualizacja 6.03.2011
Awatar użytkownika
ajwaj
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 127
Rejestracja: wt 06 kwie, 2004 09:56
Skąd jesteś: Silesia

Post autor: ajwaj »

Wegi na razie nie. Choć tak naprawdę komputery już dzis potrafią startować i lądować. Aczkolwiek za lat kilka, może kilkanaście kiedy technika na to pozwoli - komputery będą sterowały samolotami, a piloci będą siedzieli w kabinie i popijali kawę, żeby pasażerowie czuli się bezpiczeniej. W końcu musi do tego dojść. Kiedyś piloci nie ufali autopilotom, ILS-om itd, a z czasem stały się one nieodzowne. Podobnie będzie z kompleksowym pilotażem. Kwestia czasu.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 01:00 przez ajwaj, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
McDonnell Douglas DC-10-30F Federal Express FDX472
paw_waw

Post autor: paw_waw »

też tak myślę, przecież samoloty szpiegowskie latają bez pilotów.

a co do dodatkowego bezpieczeństwa, to producenci mogliby popracować nad trwałością kadłuba samolotu żeby się nie rozwalał na kawałki przy byle jakim walnieciu z niskiej wysokości w glebę. Przeżywalność znacznie by wzrosła gdyby kadłub samolotu przetrwał w jednym kawałku upadek na glebę z niskiej wysokości. Ostatni wypadek Heliosa to świetny przykład na to że samolot mogłby być sprowadzony na ziemię przez automat gdy człowiek zawiódł. Ach, gdyby tak zwiększyli wytrzymałość kadłuba i dodali automaty do sprowadzania na glebę wielu ludzi by przeżyło. Może pracują już nad tym?
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 01:00 przez paw_waw, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
tidit
Jet Captain
Jet Captain
Posty: 744
Rejestracja: czw 16 gru, 2004 17:05
Skąd jesteś: EPBC

Post autor: tidit »

Sorki, że Ci to powiem al pieprzysz troche. Samolot przy uderzeniu celowo się rozwala (np urywają się szkrzydła, statecznik etc.) aby to pochłąnęło jak najwięcej energii przy uderzeniu. Spróbuj wyobrazić sobie taką sytuację: masz samochód, który przy zderzeniu wogóle się nie gniecie, po prostu zostaje cały taki jaki jest. Jedziesz sobie nim powiedzmy 100 km/h i walisz na czołówkę Wiesz co się dzieje z Tobą? Pasy bezpieczeństwa (o ile je zapiąłeś) rozcinają Twoje ciało, a cała reszta wylatuje przez okna. Jednym słowem żadnych szans, bo samochód nie pochłonął praktycznie żadnej energii. Tak samo jest z samolotami. Gdyby były "sztywne" to owszem kadłub byłby cały, ale co w środku - szkoda gadać.

Druga sprawa - nie sądze, żeby kiedyś samoloty z ludźmi na pokładzie latały sterowane TYLKO przez komputery. Powtórzę moje pytanie - a jeśli w takim przypadku komputer zawiedzie, to co wtedy? Przecież trzeba być gotowym na każdą ewentualność

Jakimś rozwiązaniem mogłoby być w, w razie sytuacji emergency, np zdalne sterowanie maszyny przez kogoś z ziemi, ale nie wiem czy coś takiego jest wogóle możliwe
Awatar użytkownika
ajwaj
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 127
Rejestracja: wt 06 kwie, 2004 09:56
Skąd jesteś: Silesia

Post autor: ajwaj »

Nie sądzę, że tu da się wiele zdziałać. Samolot to nie orzeszek i jego masa x jego prędkość to pęd tak ogromny, że przy zderzeniu z ziemią musi się rozpaść. O ile się orientuję, to od duraluminium jest tylko kilka doskonalszych materiałów - np tytan, albo karbon. Tyle, że koszt zrobienia samolotu z tytanu byłby niewyobrażalny, a wiele by się to do bezpieczeństwa nie przyczyniło. No chyba, żeby wykuć go ze stali, albo odlać z żeliwa.
Ja bym raczej poszedł w kierunku jakiegoś systemu ewakuacji pasażerów z samolotu, który niechybnie zmierza ku katastrofie. Może jakiś system pasów + spadochron w fotelach + kapoki. Do tego trzeba by opracować system bezpiecznego wyrzucania pasażerów na zewnątrz. To byłoby cholernie trudne, bo jakoś nie widzę w ciasnym Boeing 737 potęznych foteli typu ACES klasy zero-zero.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 01:00 przez ajwaj, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
McDonnell Douglas DC-10-30F Federal Express FDX472
Awatar użytkownika
ajwaj
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 127
Rejestracja: wt 06 kwie, 2004 09:56
Skąd jesteś: Silesia

Post autor: ajwaj »

tidit pisze:Jakimś rozwiązaniem mogłoby być w, w razie sytuacji emergency, np zdalne sterowanie maszyny przez kogoś z ziemi, ale nie wiem czy coś takiego jest wogóle możliwe
To akurat jest najmniejszy problem. Sterowanie zdalne jest już znane od lat wielu nie tylko w lotnictwie ale i w wyprawach kosmicznych.
Obrazek
McDonnell Douglas DC-10-30F Federal Express FDX472
Awatar użytkownika
tidit
Jet Captain
Jet Captain
Posty: 744
Rejestracja: czw 16 gru, 2004 17:05
Skąd jesteś: EPBC

Post autor: tidit »

Dlaczego w tekim razie się tego nie stosuje? Doskonałą okazją była katastrofa Heliosa w Grecji - w końcu samolot był sterowny
Awatar użytkownika
ajwaj
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 127
Rejestracja: wt 06 kwie, 2004 09:56
Skąd jesteś: Silesia

Post autor: ajwaj »

tidit pisze:Dlaczego w tekim razie się tego nie stosuje? Doskonałą okazją była katastrofa Heliosa w Grecji - w końcu samolot był sterowny
W sumie sam sobie to pytanie zadaję. Takie sytuacje, kiedy samolot jest ok, ale nie ma kto nim sterować zdarzają się niezwykle rzadko, ale jednak się zdarzają. Pamiętam, że nie tak dawno jakiś szalony były pracownik FedExu zaatakował pilotów w kabinie i ciężko ich poranił. Tylko cudem piloci dali radę dociągnąć do lotniska. Katastrofa w Grecji to kolejny przypadek. A wystarczyłoby zlinkować systemy w kabinie pilotów z jakimś centrum na ziemi, dodać kilka kamer, żeby pilot na ziemi widział co i jak i po kłopocie. Przecież tak latają choćby bezzałogowe samoloty szpiegowskie.
Obrazek
McDonnell Douglas DC-10-30F Federal Express FDX472
paw_waw

Post autor: paw_waw »

tidit pisze: Samolot przy uderzeniu celowo się rozwala (np urywają się szkrzydła, statecznik etc.) aby to pochłąnęło jak najwięcej energii przy uderzeniu. Spróbuj wyobrazić sobie taką sytuację: masz samochód, który przy zderzeniu wogóle się nie gniecie, po prostu zostaje cały taki jaki jest? Tak samo jest z samolotami. Gdyby były "sztywne" to owszem kadłub byłby cały, ale co w środku - szkoda gadać.

Powtórzę moje pytanie - a jeśli w takim przypadku komputer zawiedzie, to co wtedy? Przecież trzeba być gotowym na każdą ewentualność. Jakimś rozwiązaniem mogłoby być w, w razie sytuacji emergency, np zdalne sterowanie maszyny przez kogoś z ziemi, ale nie wiem czy coś takiego jest wogóle możliwe
1. Zewnętrzne części samochodu absorbują energię, ale w środku jest stalowa klatka dlatego przy dachowaniu i rolowaniu pozostajesz zywy. A dzisiejsze samoloty rozwalają się na kawałki. gdyby konstruktorzy kadłubów samolotów trzymali się takich zasad jak przy budowie samochodów to zwiększyliby bezpieczeństwo ale tak się chyba nie dzieje. Żył na początku 19 wieku konstruktor, który konstruował samoloty które się nie rozwalały przy upadku. Jest nawet nagrany na video wypadek z 1935 r. gdy samolot jego konstrukcji zaraz po starcie spadł z 200 stóp i przyziemił z prędkością 130 mil/h, bo mechanik zapomniał wkręcić jakichś śrubek. Kadłub przetrwał. Paliwo się nie zapaliło (choć w tamtych latach paliwo lotnicze było bardziej palne niż teraz). Pasażerowie i załoga wyszli z wraku o własnych siłach bez jednego zadrapania. Ciekawe który z dzisiejszych samolotów powtórzyłby ten wyczyn?

2. gdy jeden komputer zawiedzie może być drugi i trzeci przejmujący stery, poza tym pozostaje kontrola z ziemi jak w przypadku samolotów szpiegowskich. Ale jeszcze jakoś nie jest popularna w samolotach pasażerskich.

Ludzie potrafią wystrzeliwać rakiety w kierunku komet z sond kosmicznych milion kilometrów od ziemi, a nie chce im się rozwiązać bardziej przyziemnych problemów?
paw_waw

Post autor: paw_waw »

ajwaj pisze: Nie sądzę, żeby kiedykolwiek pasażerowie wsiedli do samolotu, w którym w kabinie zamiast człowieka siedziałaby nadmuchiwana kukła.
a ja bym wsiadł, jeśli byłyby bezpieczniejsze. Winda nie ma pilota, a wsiadasz prawda? :D
Awatar użytkownika
ajwaj
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 127
Rejestracja: wt 06 kwie, 2004 09:56
Skąd jesteś: Silesia

Post autor: ajwaj »

paw_waw pisze: a ja bym wsiadł, jeśli byłyby bezpieczniejsze. Winda nie ma pilota, a wsiadasz prawda? :D
Tyle, że jak winda się popsuje, to co najwyżej poczekam sobie kilkanaście minut w ciemności i spóźnię się do pracy. Kompletnie nie trafiłeś z porównaniem.
Obrazek
McDonnell Douglas DC-10-30F Federal Express FDX472
paw_waw

Post autor: paw_waw »

ajwaj pisze:Tyle, że jak winda się popsuje, to co najwyżej poczekam sobie kilkanaście minut w ciemności i spóźnię się do pracy. Kompletnie nie trafiłeś z porównaniem.
chodzi mi o to, że transport przyszłości powinien się opierać się na takiej zasadzie, oraz że będziemy mieć wrażenie: wsiadamy w jednym punkcie, w drugim wysiadamy i wszystko bezpiecznie jak w windzie. Że będziemy mieli zaufanie do transportu takie jak do zwykłej windy. Piloci nie będą potrzebni. Bo będą coraz doskonalsze automaty. Przynajmniej w masowym transporcie.
Awatar użytkownika
tidit
Jet Captain
Jet Captain
Posty: 744
Rejestracja: czw 16 gru, 2004 17:05
Skąd jesteś: EPBC

Post autor: tidit »

1.Samolot tak samo - jego zewnętrzne części roztrzaskują się w drobny mak (już o tym pisałem) Co do kabiny - samochód nie ma masy kilkuset ton, nie uderza w ziemię z prędkością 500 czy więcej km/h. Samochody po prostu uderzają z mniejszą siłą, a Ty tu sugerujesz, że inżynierowie celowo konstruują takie "słabe" samoloty? Sory ale szczególnie teraz przykłada się ogromną wagę do bezpieczeństwa i uwierz mi ludzie robią co mogą aby ten poziom bezpieczeństwa podnieść

Co do owego konstruktora to na początku XIX wieku nie było samolotów :P ale rozumiem, że pomyliło Ci się z XX Popatrz na to z innej strony - ogromny A340 rozwalił się w Toronto, na pewno przyziemiał z większą prędkością, na pewno uderzył z większą siłą (wszak wpadł do rowu za pasem, będąc jeszcze rozpędzonym) a mimo to nikt nie zginął, a 300 osób udało się ewakuować w 2 minuty!

2. Owszem komputery można dublować, troić itd A co będzie jak wysiądzie całe zasilanie? Wszak komputer na powietrze pracować nie będzie. Zawsze musi być człowiek, który będzie nadzorował maszynę (a nie odwrotnie, przecież to nie Matrix)
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 01:00 przez tidit, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
ajwaj
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 127
Rejestracja: wt 06 kwie, 2004 09:56
Skąd jesteś: Silesia

Post autor: ajwaj »

paw_waw pisze: chodzi mi o to, że transport przyszłości powinien się opierać się na takiej zasadzie, oraz że będziemy mieć wrażenie: wsiadamy w jednym punkcie, w drugim wysiadamy i wszystko bezpiecznie jak w windzie. Że będziemy mieli zaufanie do transportu takie jak do zwykłej windy. Piloci nie będą potrzebni. Bo będą coraz doskonalsze automaty. Przynajmniej w masowym transporcie.
Mimo wszystko nie zgodzę się. Transport lotniczy NIGDY nie będzie tak prosty jak zjechanie windą z 4 piętra na parter. Jest masa niebezpieczeństw, dookoła ruch lotniczy, miliony cześci, które mogą się zepsuć, miliony obwodów, gdzie może wystąpić zwarcie. Człowiek jest tylko człowiekiem i nie sądzę, że byłby w stanie powierzyć swoje życie komputerowi pozostawionemu bez opieki - taka ułomność ludzkiej natury.
Poza tym jest jeszcze ogromny obszar podejmowania decyzji, gdzie komputer jest bezradny i gdzie potrzebny jest człowiek ze swoim doświadczeniem i wyczuciem. Tak będzie jeszcze długo długo - może do momentu wynalezienia AI.
Obrazek
McDonnell Douglas DC-10-30F Federal Express FDX472
Awatar użytkownika
wegi
Jet 1st Officer
Jet 1st Officer
Posty: 338
Rejestracja: sob 23 lip, 2005 17:31
Skąd jesteś: EPBY

Post autor: wegi »

Panowie mówimy to o kolejnej katastrofie lotniczej. Uspokójmy się z tymi dalekimii wybiegami w przyszłość.
A co do porównania samolotu pasażerskiego z szpiegowskim i kwestia typu: skoro sa bezzalogowe samoloty szpiegowskie to czemu liniowe takie nie mogą być? Ludzie!!! Samoloty szpiegowskie (bezzałogowe) dość często się rozbijają. Po pustym takim samolocie nikt nie będzie płakał a po pełnym pasażerów tak. Dlatego zabezpieczenie ala zdalne sterowanie raczej nie wchodzi w rachube. Zresztą cena takiej instalacji: Kto będzie chciał ja montować? Virtualni pilocii sterujący takimi samolotami musieli by siedzieć w różnych miejsach na ziemi bo przecież takie radio nie ma ogromnego zasięgu. Musiało by ich być tysiące. Przecież nie każdy umie latać wszystkimi samolotami, Md, boeingami, airbusami... Jeśli chodzii o jakieś zabezpieczenie: sugerowałbym zrobienie czegoś takiego: (chociaż nie miałem wybiegać w przyszłość nie mówie ze sprawdziłoby się to w jumbo jetcie ale w mniejszych tak) Wpierw samolot wznosi sie na odpowiednia wysokosc. POtem wychamowuje do zera i zaraz potym otwierają się gigantyczne spadachrony. Samolot kierowałby się na takie punkty nawigacyjne gdzie jest dużo pustego miejsca i wmiare spokojnie opadał.
zapraszam ->http://www.vlatanie.blog.pl/ - aktualizacja 6.03.2011
paw_waw

Post autor: paw_waw »

tidit pisze: 1 sugerujesz, że inżynierowie celowo konstruują takie "słabe" samoloty? Sory ale szczególnie teraz przykłada się ogromną wagę do bezpieczeństwa i uwierz mi ludzie robią co mogą aby ten poziom bezpieczeństwa podnieść

2 ogromny A340 rozwalił się w Toronto, a mimo to nikt nie zginął,

2. Owszem komputery można dublować, troić itd A co będzie jak wysiądzie całe zasilanie? Wszak komputer na powietrze pracować nie będzie. Zawsze musi być człowiek, który będzie nadzorował maszynę (a nie odwrotnie, przecież to nie Matrix)
ad. 1 Robią ale jakoś powoli chociaz rozwiązania są znane od dawna http://www.aircrash.org

2. zły przykład bo w A340 z Toronto, poważne problemy zaczęły się 10 sekund po wylądowaniu. A pisałem że samolot w 1935 spadł z 200 stóp z prędkością 130 m/h, walnął skrzydłem w glebę przekręcony o 90stopni od poziomu i wszyscy wydostali się bez zadrapania. Ponadto się nie zapalił mimo pełnych baków.

3. teraz jak nawali zasilanie w takim A czy B to i najlepszy pilot nie pomoże. Wtedy ocalić może tylko bardzo dużo szczęścia

pozostaje żywić nadzieję ze jednak ludzie coś robią NASA testowało niedawno nowoczesny samolot rozwiązany wg. założeń bezpieczeństwa konstrukcji Burnelli'ego, z wczesnych lat XX wieku. Warto dodać, że podczas oblatywania jest sterowany zdalnie. http://oea.larc.nasa.gov/PAIS/BWB.html
Awatar użytkownika
ajwaj
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 127
Rejestracja: wt 06 kwie, 2004 09:56
Skąd jesteś: Silesia

Post autor: ajwaj »

Wegi staraj się przemyśleć tekst zanim odpowiesz. Nikt tu nie mówi o sterowaniu zdalnym jako o codziennym standardzie, ale o wprowadzeniu takiej możliwości na wypadek sytuacji AWARYJNEJ. A-WA-RYJ-NEJ. Rozumiesz już o co chodzi? O to, że jak lecisz samolotem i nagle piloci tracą przytomność, to nie lecisz ku ziemi jak owca na rzeź, tylko jakiś spec z ziemi przejmuje kontrolę nad samolotem i sprowadza cię na ziemię.
Co do kosztu instalacji takiego systemu, to porównując inne systemy na współczesnym Airbusie lub Boeingu to naprawdę nie są gigantyczne sumy. Schemat takiej telemetrii rozrysuje ci każdy zapalony amator elektroniki.
Sterowanie nie odbywałoby się z jakiegoś jednego punktu na ziemi z ogromnym radiem. Bardziej chodziłoby mi tu o możliwość sterowania z centrum kontroli lotów, w którego zasięgu jest samolot - oczywiście takie centrum musiałoby być wcześniej odpowiednio wyposażone.
Twojego pomysłu ze spadochronami i samolotem hamującym w powietrzu z piskiem skrzydeł nie komentuję.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 01:00 przez ajwaj, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
McDonnell Douglas DC-10-30F Federal Express FDX472
Awatar użytkownika
wegi
Jet 1st Officer
Jet 1st Officer
Posty: 338
Rejestracja: sob 23 lip, 2005 17:31
Skąd jesteś: EPBY

Post autor: wegi »

ajwaj czytaj uważnie: cytuje co napisałem: "(...) Dlatego zabezpieczenie ala zdalne sterowanie raczej nie wchodzi w rachube."
A i apropo chamującego z piskiem samolotu: chodziłoby o to aby komputer wyliczał odpowiednią wartość dla otwarcia spadachronu (pionową i poziomą) co by się spadachron nie zerwał. Nikt nie mówi o pełnym zatrzymaniu bo to przecież nie możliwe.
zapraszam ->http://www.vlatanie.blog.pl/ - aktualizacja 6.03.2011
paw_waw

Post autor: paw_waw »

pisze:
pisze:Uspokójmy się z tymi dalekimii wybiegami w przyszłość..
najciekawsze że nie trzeba wybiegać w przyszłość, a wystarczy spojrzeć w przeszłość. Jak podałem link w poprzednim poście, ciekawe założenia dotyczace bezpieczeństwa były znane kilkadziesiąt lat temu. Ale późniejsi wielcy producenci nie rozwijali tej koncepcji. Diabli wiedzą dlaczego. Dopiero ostatnio Nasa wróciła do tych koncepcji i z tego co gdzieś wyszperałem Boeing również. Więc może jednak będziemy mieli bezpieczniejsze samoloty.
Awatar użytkownika
tidit
Jet Captain
Jet Captain
Posty: 744
Rejestracja: czw 16 gru, 2004 17:05
Skąd jesteś: EPBC

Post autor: tidit »

Cały czas węszysz spisek. Ten wypadek, kótry opisałeś mógł być zwykłym zbiegiem okoliczności (że nikomu nic się nie stało itd) Gdyby takich wypadków zdarzyło się powiedzmy 100 lub chociaż 50 i każdy z nich kończył by się tak samo to byłby wielki sukces konstruktorów i na pewno kontunuowano by działania w tym kierunku
paw_waw

Post autor: paw_waw »

tidit pisze:Cały czas węszysz spisek.
może niekoniecznie węszę spisek, tylko czytam sobie internet pozwolę sobie przytoczyć cytat:

In 1980, The eminent Professor Edmund J. Cantilli, Director of Transportation Safety at New York Polytechnic, advised industry and all relevant government agencies:
"The use of Burnelli airliners would reduce air crash fatalities by 85%."

Why hasn't the FAA responded to the many professional pleas on the importance of the Burnelli safety features? This is best answered by a U.S. News & World Report article of June 26, 1995, 'WHAT'S WRONG WITH THE FAA?', in which Billie Vincent, former top security officer at the FAA, stated:
"... the industry, they really own the FAA."
Paweł Baster
Cadet
Cadet
Posty: 19
Rejestracja: pt 20 lut, 2004 17:52
Skąd jesteś: Kraków

Post autor: Paweł Baster »

Kiedyś ludzie uważali że maszyna nie potrafi zastąpić pracy człowieka, a teraz maszyny w wielu dziedzinach wyparły ludzi (ojciec np. opowiadał mi dawno temu jak dostali do pracy (biuro konstrukcyjne) pierwsze kalkulatory a dyrekcja kazała wszystko liczyć drugi raz na suwakach lub ręcznie). To że kiedyś samolot będzie latać tylko pod kontrolą maszyny jest pewne jak 2x2=4 ale najpierw tak jak już było napisane pewnie będzie to lot podczas którego pilot będzie tylko siedział i przyglądał się czy wszystko jest OK lub kontrola taka będzie prowadzona z ziemi. Myslę że coś takiego (pełna automatyzacja) będzie miało miejsce wtedy gdy taka technika będzie tańsza niż człowiek.
SP-TFU
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 84
Rejestracja: śr 21 lip, 2004 19:19
Skąd jesteś: EPRU

Post autor: SP-TFU »

paw_waw pisze:. A dzisiejsze samoloty rozwalają się na kawałki. gdyby konstruktorzy kadłubów samolotów trzymali się takich zasad jak przy budowie samochodów to zwiększyliby bezpieczeństwo ale tak się chyba nie dzieje. Żył na początku 19 wieku konstruktor, który konstruował samoloty które się nie rozwalały przy upadku. Jest nawet nagrany na video wypadek z 1935 r. gdy samolot jego konstrukcji zaraz po starcie spadł z 200 stóp i przyziemił z prędkością 130 mil/h, bo mechanik zapomniał wkręcić jakichś śrubek. Kadłub przetrwał. Paliwo się nie zapaliło (choć w tamtych latach paliwo lotnicze było bardziej palne niż teraz). Pasażerowie i załoga wyszli z wraku o własnych siłach bez jednego zadrapania. Ciekawe który z dzisiejszych samolotów powtórzyłby ten wyczyn?
Powtórzył.
W czasach ( wbrew pozorom niezbyt odległym ), gdy zabijanie się po przeciągnięciu na małej wysokości nie było tak popularne jak dzisiaj.
Zlin przeciągnął już nad betonowym pasem, grawitacja niestety zadziałała skutkiem czego o ile samolot nie był zbytnio popsuty to niestety załoga miała pourywane narządy wewnętrzne.
Ostatnio zmieniony śr 24 sie, 2005 17:40 przez SP-TFU, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Krzysiek
Cadet
Cadet
Posty: 16
Rejestracja: pt 06 lut, 2004 17:05
Skąd jesteś: Chicago

Post autor: Krzysiek »

Peruwianski 737 mial 22 lata wydaje mi sie ze to nie maly wiek :? ??? cos ostatnie tygodnie nie sa zbyt reklamujace dla lotnictwa ??? a ja wlasnie wczoraj odebralem bilet na przelot MDW-TPA (Chicago-Midway-Tampa FL) i rowniez lece 737-800 liniami Southwest airlines ....mam nadzieje ze moj 737 doleci szczesliwie-pozdrawiam
Awatar użytkownika
zbyszek
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 133
Rejestracja: ndz 26 wrz, 2004 21:13
Skąd jesteś: EPBA

Post autor: zbyszek »

no ładnie - strefa zgniotu w samolocie,
a jakiż to materiał miałby pochłonąć energię uderzenia, która dla tych co może nie wiedzą wynosi: 1/2 mv2,
no i urządzonko zastępujący pilota: zanim nie wymyślą układu kojarzenia / a jeszcze się nawet nikomu nie przyśnił /, nigdy automat nie będzie lepszy od pilota
Awatar użytkownika
tidit
Jet Captain
Jet Captain
Posty: 744
Rejestracja: czw 16 gru, 2004 17:05
Skąd jesteś: EPBC

Post autor: tidit »

Właśnie tak Zgadzam się w zupełności ze Zbyszkiem

BTW kiedy będą airbagi w standardzie? :P
Awatar użytkownika
Horvath
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 55
Rejestracja: pt 10 wrz, 2004 09:49
Skąd jesteś: EPWA

Post autor: Horvath »

tidit pisze: BTW kiedy będą airbagi w standardzie? :P
hehe juz sa w "Pilot Club Magazine" opisany jest Mooney Ovation2GX i ma airbagi w standardzie :twisted: .
[..] "When everything seems to be going against you, remember that the airplane takes off against the wind, not with it." [..]
Paweł Baster
Cadet
Cadet
Posty: 19
Rejestracja: pt 20 lut, 2004 17:52
Skąd jesteś: Kraków

Post autor: Paweł Baster »

A możecie napisać co macie na myśli pisząc kojarzenie? Bo dla maszyny to jest tylko i wyłacznie ciąg liczb które musi program przetworzyć i wykonać. Maszyna wydając polecenie drugiej maszynie nie musi myśleć i kojarzyć w ludzkim tego słowa znaczeniu. Interpretować czy to ma być BATKO czy MATKO. Kiedyś nie do pomyślenia było żeby w samolocie nie było mechanika czy nawigatora. Obecnie pewnie z 80% pracy pilota liniowego wykonuje komputer - włącznie z pilnowaniem tego ostatniego żeby nie przegiął (patrz Airbus) - a dlaczego?? bo tak jest po prostu taniej i bezpieczniej.
PK

Post autor: PK »

Wg aktualnie podawanej wersji przyczyną był uskok wiatru.

Nie przerywam.

Piotr
Awatar użytkownika
ajwaj
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 127
Rejestracja: wt 06 kwie, 2004 09:56
Skąd jesteś: Silesia

Post autor: ajwaj »

Paweł Baster pisze:A możecie napisać co macie na myśli pisząc kojarzenie? Bo dla maszyny to jest tylko i wyłacznie ciąg liczb które musi program przetworzyć i wykonać. Maszyna wydając polecenie drugiej maszynie nie musi myśleć i kojarzyć w ludzkim tego słowa znaczeniu. Interpretować czy to ma być BATKO czy MATKO. Kiedyś nie do pomyślenia było żeby w samolocie nie było mechanika czy nawigatora. Obecnie pewnie z 80% pracy pilota liniowego wykonuje komputer - włącznie z pilnowaniem tego ostatniego żeby nie przegiął (patrz Airbus) - a dlaczego?? bo tak jest po prostu taniej i bezpieczniej.
Nie wiem czy to o to chodzi, ale wyobraź sobie taką sytuację: Samolot rozpędza się na pasie, przekracza prędkość V1, lecz nie odrywa się od betonu. Silniki w porządku, wszystko w porządku, żadnej awarii. Komputer z pewnością byłby zaprogramowany tak, aby dawać gaz na maksa i próbować oderwać się od pasa, lecz żywy pilot wciska hamulce, redukuje ciąg i wyhamowuje samolot gdzieś w trawie daleko za pasem uszkadzając podwozie.
Przyczyna nie oderwania się od ziemi: mieszanka śniegu i wody (tzw slush), która zalegała pas i przyssała samolot nie pozwalając mu się oderwać.
W tym przypadku pasażerów uratowało złamanie procedury (hamowanie powyżej V1), bo pilot kilkanaście dni wcześniej usłyszał o podobnym przypadku na konferencji IFALPA - tam doszło do katastrofy, bo trzymano się procedur.
To jest przykład wzięty z życia. Jasno pokazuje on, że ścisłe i zerojedynkowe trzymanie się procedur (a tak działa komputer) nie zawsze jest bezpieczne i czasami pomaga tzw "human factor". A ten czynnik nieprędko zostanie zastapiony maszyną.
Obrazek
McDonnell Douglas DC-10-30F Federal Express FDX472
paw_waw

Post autor: paw_waw »

ajwaj pisze: Jasno pokazuje on, że ścisłe i zerojedynkowe trzymanie się procedur (a tak działa komputer) nie zawsze jest bezpieczne i czasami pomaga tzw "human factor". A ten czynnik nieprędko zostanie zastapiony maszyną.
zakładam że konstruktorzy, robotów sterujących latającymi maszynkami nie będą na tyle niemądrzy żeby zaprojektować ścisłe trzymianie się procedur, taki robocik pewnie będzie obliczał dużo szybciej niż żywy pilot prawdopodobieństwo ofiar w przypadku różnych awaryjnych działań łącznie z niekonwencjonalnymi pozaproceduralnymi nawet z walnięciem w obszar zabudowany lub lądowanie na autostradzie i wybierze to najmniejsze zło które wynika z obliczeń. Na razie human factor odpowiada za 50% błędów. Chyba że raporty po wypadkach to oszustwa producentów samolotów.

przeczuwam też że nawigacja będzie w jakiś sposób uproszczona bo teraz to niewygodne jest. Zakładam ze w przyszłości samoloty będą latać jak po sznureczku, poda się komputerowi punt startu i lądowania i on sam wybierze najmniej zatłoczoną trasę i najszybszą i najbezpieczniejszą w aktualnych warunkach pogodowych. Zgłosi wszystko automatom kontrolującym i jazda.
Ludziom w przyszłości pozostanie latać tylko hobbistycznie małymi samolocikami bo inaczej będzie zbyt niebezpiecznie. tak to widzę.
Awatar użytkownika
ajwaj
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 127
Rejestracja: wt 06 kwie, 2004 09:56
Skąd jesteś: Silesia

Post autor: ajwaj »

Weź pod uwagę, że komputer pomimo swoich ogromnych zalet (precyzja, dokładność, nizezawodność) ma swoje wady i ta wadą jest brak umiejśtności myślenia. Komputer jest w stanie zareagować na tyle sytuacji ile przewidzieli programujący go ludzie. A co z sytuacjami nieprzewidywalnymi, których programiści nie ujęli przy projektowaniu systemu?
Obrazek
McDonnell Douglas DC-10-30F Federal Express FDX472
paw_waw

Post autor: paw_waw »

zbyszek pisze:1 no ładnie - strefa zgniotu w samolocie,
a jakiż to materiał miałby pochłonąć energię uderzenia, która dla tych co może nie wiedzą wynosi: 1/2 mv2,
2 nigdy automat nie będzie lepszy od pilota
1. A jednak takie samoloty projektował jeden gość. W latach 30 tych. Bardzo dużo wypadków jest podczas startów i lądowań, i tylko z tego powodu warto wprowadzić takie zmiany, dodatkowo tamte konstrukcje zakładały niższe prędkości startu i lądowania niż są teraz ze względu na ograniczenia dziesiejszych maszyn. Więc jeśli samoloty podchodziłyby i startowały z niższymi prędkościami i kadłuby nie rozwalały się przy byle przyziemieniu w drobiazgi to sporo ludzi można by ocalić. Więcej ciekawostek kontynuujących ten wątek znajdziecie na aircrash.org

2. Myślę że będą automaty może nie tyle lepsze od pilotów co całkiem ich zastępujące poza może zaprogramowaniem punktu startu i lądowania, nawet z dołu nie będzie żywego ludzia do kontroli lotów tylko ewentualnie jakiś nadzór ludzi żeby prądu nie zabrakło i wymyślanie lepszego oprogramowania ))
paw_waw

Post autor: paw_waw »

ajwaj pisze: Komputer jest w stanie zareagować na tyle sytuacji ile przewidzieli programujący go ludzie. A co z sytuacjami nieprzewidywalnymi, których programiści nie ujęli przy projektowaniu systemu?
to już będzie problem programistów, i twórców sprzętu, dadzą sobie radę.))
Awatar użytkownika
ajwaj
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 127
Rejestracja: wt 06 kwie, 2004 09:56
Skąd jesteś: Silesia

Post autor: ajwaj »

paw zmniejszenie prędkości lądowania o 10-20-30 węzłów spowoduje jedynie tyle, że samolot (w zależności od typu) będzie niebezpiecznie blisko prędkości przeciągnięcia, a jego energia potencjalna będzie niewiele niższa.
Powtarzam raz jeszcze: przy obecnych materiałach nie da się zrobić samolotu, który pochłaniałby energię zderzenia jak samochód, albo w sposób podobny. Liniowce są po prostu zbyt duże, mają ogromną masę i nie znam materiału, który byłby w stanie pochłonąć taką energię. Zobacz na samochody F1: tam monocoq jest wykonany z żywic i samochód rozpryskuje się w drobny mak ratując człowieka przy zderzeniu z prędkością 200km/h. Ale samochód F1 nie waży kilkudziesięciu ton i jego pęd jest znacznie niższy od dajmy na to B737.
Obrazek
McDonnell Douglas DC-10-30F Federal Express FDX472
Awatar użytkownika
tidit
Jet Captain
Jet Captain
Posty: 744
Rejestracja: czw 16 gru, 2004 17:05
Skąd jesteś: EPBC

Post autor: tidit »

paw_waw pisze: 1. A jednak takie samoloty projektował jeden gość. W latach 30 tych. Bardzo dużo wypadków jest podczas startów i lądowań, i tylko z tego powodu warto wprowadzić takie zmiany, dodatkowo tamte konstrukcje zakładały niższe prędkości startu i lądowania niż są teraz ze względu na ograniczenia dziesiejszych maszyn. Więc jeśli samoloty podchodziłyby i startowały z niższymi prędkościami i kadłuby nie rozwalały się przy byle przyziemieniu w drobiazgi to sporo ludzi można by ocalić. Więcej ciekawostek kontynuujących ten wątek znajdziecie na aircrash.org
Paweł lata '30 były i minęły Jeszcze raz Ci powtarzam: gdyby jakieś konkretne rozwiązania (z tamtego okresu) naprawdę skutecznie podnosiły bezpieczeństwo, na pewno by z tego nie zrezygnowano
Węszysz spisek :P
Awatar użytkownika
ajwaj
Light Planes Captain
Light Planes Captain
Posty: 127
Rejestracja: wt 06 kwie, 2004 09:56
Skąd jesteś: Silesia

Post autor: ajwaj »

paw_waw pisze: to już będzie problem programistów, i twórców sprzętu, dadzą sobie radę.))
Do momentu wynalezienia AI na pewno nie.
Obrazek
McDonnell Douglas DC-10-30F Federal Express FDX472
ODPOWIEDZ