
Uwag kilka po SU VII do MS FS2020
Oczekiwania były duże, a wyszło jak zwykle. Tak można by w skrócie opisać działanie najnowszej aktualizacji do FS2020. Dodano darmowe samoloty (w moje ocenie mało warte), dodano wyścigi lotnicze i kolejne wyzwania. Natomiast obok tych „ekstrasów” zepsuto masę innych funkcjonalności. Zaczynając od najprostszej sprawy jaką jest przesuwanie mapy (teraz nie działa, bo namieszano w profilach myszki – można to naprawić ustawiając profil myszy na domyślny), poprzez niezapisujące się niektóre ustawienia, aż do ogólnie słabszej wydajności i w mojej ocenie niższej jakości grafiki. Zupełnie pomijam kwestie udostępnienia DirectX 12, gdyż to u wszystkich działa bardzo słabo.
Zastanawiam się czasami, czy ktoś w Asobo testuje te aktualizacje przed ich wydaniem. Może wydają je za szybko i za często? Trafnie cały ten bałagan z SU VII opisał jeden z użytkowników forum MSFS 2020. Napisał, że czego najbardziej trzeba miłośnikom wirtualnego latania to stabilnej platformy, realistycznej grafiki, realistycznego zachowania systemów, kompatybilności z urządzeniami zewnętrznymi i stabilnego SDK dla deweloperów (o tym zapomniałem, gdyż grzebanie i zmiany w kodzie całkowicie zepsuły działanie np. A320 od FBW – nie działa obecnie wczytywanie planów lotu generowanych w SimBrief i ogólnie MCDU samolotu nie widzi bazy danych nawigacyjnych – próbowałem ręcznie wbić trasę LFMN-LEPA i nie przyjmowało mi tych lotnisk; tu też jest opcja awaryjna, czyli tymczasowe używanie wersji eksperymentalnej dodatku, a nie najnowszej stabilnej 0.7.2). Efektem tego wszystkiego – na pewno nie masowym ale co nieco mówiącym – jest to, że niektórzy wracają np. do X-plane, bo jak piszą, chcą latać, a nie całymi dniami walczyć z programem, aktualizować sterowniki na lewo i prawo i pluć sobie w brodę, gdy po 20 minutach planowania, 30 minutach loty MS FS2020 powie do widzenia i zakończy działanie (CTD).